Giniro no kami no Agito - Leśny eksperyment.

Ludzkość pochłonęła większość planety, masowo wycinając drzewa. Na księżycu prowadzono eksperyment mający na celu ponowne zalesienie planety, jednak prace wymknęły się spod kontroli niszcząc miejsce badań, a inteligentny las pochłonął Ziemię, częściowo doprowadzając do upadku ludzkości. Wiele, wiele lat po tym zajściu ocalali ludzie próbują pogodzić się z nieprzychylnym im lasem. Na domiar tego duchom lasu nie podoba się przebudzenie pewnej dziewczyny z przeszłości. Konflikt zaostrza się, a las staje się coraz bardziej zły, atakując i nienawidząc śpiącej królewny. Twierdzi, że sprowadzi ogień i zło. Dlaczego las tak bardzo nienawidzi dziewczyny, czy da się jeszcze żyć w tym dziwnym świecie, czy las może zjednoczyć się z ludźmi? Losy ludzi i lasu może zmienić jedna decyzja pewnego chłopca. 


W trakcie oglądania pełnometrażowego filmu za który odpowiedzialne jest studio Gonzo („Last exile”, „Helsing”, „Afro samurai”), odniosłam wrażenie, jak by historia była połączeniem „Mononoke Hime i „Nausica z doliny wiatru”. Podobne przesłanie, podobne motywy, podobna grafika, choć porównanie tutaj do studia Ghibli powoduje, że film wypada blado. Jednak nie do końca rozumiem bardzo negatywnych opinii na temat tej animacji. Samo przyrównanie do Ghibli może pogrążyć każdy serial czy film anime. Mistrzom ciężko dorównać. Pomijając jednak ten aspekt film wypada bardzo fajnie i przyjemnie. Trochę brakowało mi dopracowania wątku miłosnego, ale i tak byłam zachwycona. Reżyserem jest Keiichi Sugiyama, a za scenariusz odpowiadają aż trzy osoby Nana Shiina, Naoko Kakimoto i Sadayuki Murai. Niestety żadne z tych nazwisk nie kojarzy mi się z jakąkolwiek znaną czy popularną serią, ani filmem. Za wyjątkiem Naoko Kakimoto ( „Cowboy Beboop” czy „Kino no tabi”)

Dwie główne postacie to dość ciekawe charaktery, choć mocno niedopracowane, można było tu jeszcze sporo poprawić. Stroje ludzi w tym świecie zarówno z Neutralnego Miasta jak i sąsiedniej Laguny nie spodobały mi się ani trochę. Może jedynie późniejsza aranżacja Agito gdy miał białe włosy. Pomijając, że wyglądał wtedy jak dziewczyna. Zawsze zwracam uwagę na ubiór postaci, gdyż podkreślają one charakter. Tutaj mamy niewielką różnorodność, co pokazuje, że społeczność jest raczej uboga i niewiele tu miejsca na indywidualności. 



„Gin iro no kami” znane też pod nazwą „Origin spirits of the past”, to kolejne anime o konflikcie ludzkości z naturą. Motyw wyniszczenia środowiska i szacunku dla przyrody jest już trochę oklepany. Mimo to dosyć przyjemnie oglądało mi się go w takiej aranżacji. Grafika jest dosyć przyjemna i nie razi w oczy, ani też się nie wybija, pomimo katastroficznego obrazu przeszłości i trudnych warunków życia. Jedynie elementy 3D czasami nie kleiły się z postaciami. 

 Animacja maszyn była świetna, choć momentami zdawała się mocno przerysowana, a same maszyny oklepane. Cała animacja mocno kojarzyła mi się z zachodnimi filmami dla dzieci niż stylem anime, a jednak wciągnęłam się tak bardzo, że nawet nie zauważyłam kiedy film się skończył. 

Scena otwarcia jest chyba najpiękniejszym elementem. Mamy cudowną muzykę „Chouwa oto witch reflection” w wykonaniu mojej ulubienicy Koki, oraz ciekawą scenę roślinnych smoków spadających na ziemię. W prologu mamy wyjaśnione po części wydarzenia z przeszłości, które wpłynęły mocno na późniejszą fabułę. Ciekawym zabiegiem były napisy wyjaśniające wydarzenia w formie przypominającej ludowe opowieści o bogach i duchach. 




Agito (Katsuji Ryou) to główny bohater, którego poznajemy zaraz na początku. Jest zaradny i dobrze radzi sobie w swoim środowisku. Ma przyjaciół i marzenia. Jak na dzieciaka przystało nie unika też psot, jak kradzież wody. Pewnego razu uciekając przed karą za kradzież, w leśnych zakamarkach natrafia na urządzenie, w którym zamknięto przepiękną dziewczynę, Tule Sakura (Miyazaki Aoi). Dobór nazwiska wydał mi się zbyt banalny. Agito wyciąga ją z podziemi. Tula jest dziewczyną, którą w dniu katastrofy zamknięto w tak zwanej przechowalni. Jest córką profesora odpowiedzialnego za projekt zalesienia Ziemi i całą katastrofę. Przeszłość nie da jej spokoju nawet w tym świecie. Widać jak trudno jest jej się dostosować do nowych warunków życia, a wkrótce pojawia się generał Shunack ( Endou Kenichi), który na powrót przypomni jej kim jest i skąd pochodzi. Człowiek ten rządzi sąsiednim miastem Laguną i sprzeciwia się współpracy z lasem. Podobnie jak Tula przebudził się i pochodzi z jej świata. Okazuje się, że znał jej ojca. Zmusi dziewczynę do uruchomienia pewnej maszyny. Neutralnym Miastem zarządza Yolda (Kotegawa Yuuko), która jest jednym spośród super ludzi - są to osoby, które otrzymały dar od lasu. 

Gin iro no kami, jest warte polecenia, choć wymagałoby jeszcze wielu elementów do dopracowania, nie spiszę go na straty. Nie będę go też porównywać z Ghibli, choć niektóre elementy są rażąco podobne. Mnie osobiście film podobał się bardzo i myślę że każdy powinien sam go ocenić, bo może warto. Miłego oglądania.

OCENA:
FABUŁA: 5/10
GRAFIKA: 7/10
MUZYKA: 10/10
POSTACIE: 4/10
OGÓŁEM: 7/10

Komentarze

Popularne posty