Psycho-Pass 2 - systemowej psychodelii ciąg dalszy

Jeśli jeszcze nie oglądałeś pierwszego sezonu to możesz przeczytać recenzje tutaj: PSYCHO-PASS - UKARANI ZA STRES i oglądnąć a potem wrócić tutaj. Recenzja może zawierać spojlery dotyczące pierwszego sezonu. 

Po tym jak pierwszy sezon mile mnie zaskoczył szybko zabrałam się za drugą część przygód Akane Tsunemori. Choć początkowo mając niebanalne zakończenie w głowie, seria wydawała się wręcz okropna, to już po kilku odcinkach na nowo się w nią wciągnęłam. Aż do samego końca nie miałam pojęcia, że za produkcję zabrało się inne studio i jak tylko się o tym dowiedziałam byłam w szoku, bo ani ja ani nikt inny początkowo tego nie zauważył, no bo przecież realia świata, grafika jak i wiele charakterystycznych dla tego anime elementów zostało idealnie przedstawione jak w poprzedniej serii. Nowe studio to Tatsunoko Productions znanae z produkcji; „Karas”, Yattaman” „Ewangelion”. Za reżyserie odpowiada Katsuyuki Motohiro (Psycho-Pass, „Atom: the Beginning”), Naoshi Shiotani („Blood-C”, „Blame”), a za scenariusz Jun Kumagai („Persona 3, 4”, ”Zenkyou no Terror”), Tou Ubukata („Ghost in the Shell Arise”, „Kawaler miecza”).


Fabuła początkowo jest nudna, ale powoli, powoli wciąga nas coraz bardziej w swoją intrygę, stawiając nam po raz drugi zbrodnie, oraz zagadki z fałszywymi podpowiedziami, które tak bardzo rozbroiły mnie w pierwszym sezonie, mimo iż od początkowych odcinków wiemy kto tu jest głównym antagonistą. Można by powiedzieć kopia wcześniejszej fabuły, ale tym razem mamy innego chłopaka i choć jest on porównywany do Shougo Amakusy, coś tu jednak brzmi inaczej. Chłopak ma zdecydowanie inne motywy, ale tak naprawdę jakie? Co oznacza skrót WC, bo bynajmniej nie toaletę i dlaczego ten chłopiec jest całkowicie niewykrywalny dla systemu omijając go niczym duch? Po raz kolejny otrzymujemy sowity mindfuck fabularny, bo jak zwykle okazuje się, że kto inny pociąga za sznurki, ktoś inny nie jest tym za kogo się podaje, a jeszcze inni za wszelką cenę będą chcieli uprzykrzyć Akane zarówno pracę jak i życie, biorąc sobie za cel zaciemnienie jej psycho-pas’u. 






Dostajemy też sporo nowych bohaterów. Po pierwsze poznajemy inne jednostki policji, które będą dość dotkliwie odczuwały wciągniecie w całą akcje. Niestety nie ma już Kougami’ego, nie ma też Kagari’ego z wiadomych przyczyn, za to cieszyłam się, że dużą role dostał profesor Saiga. Karanomori jak siedziała przed komputerem tak dalej siedzi. Yayoi nadal jest tą cichą egzekutorką, co była, jedynie dostrzegamy jej zapędy do tej samej płci. Ginoza po przekroczeniu psycho-pass’u i stracie ojca, został egzekutorem, a Akane za to awansowała na szefa całej ekipy i idzie jej to nad wyraz dobrze, pomimo trudności jakie ją czekają. Nowymi postaciami uzupełniającymi zespół jest druga inspektor Shimotsuki Mika (Sakura Ayane). Nastolatka, która nie wiem co tam w ogóle robi. Przez całe anime krytykowała metody Akane jak i jej towarzyszy, robiła wszystko by uprzykrzyć bohaterce życie i podlizać się Szefowej Kasel. Na dodatek jest zdrowo nieogarnięta nie wykonuje poleceń i z mojego punktu widzenia nie nadaje się do tej roboty. Zdarza się nawet, że wymiotuje. Nigdy, odkąd oglądam anime, żadna postać nie wkurzała mnie aż tak bardzo, bym chciała ją zamordować. Później jednak okaże się przydatna i trochę zrehabilituje się w moich oczach, ale tylko trochę. Kolejną nową postacią w ekipie jest fajny, słodki i nieśmiały chłopaczek o rudych kręconych włosach Hinakawa Shou (Sakurai Takahiro). Wkłada często paznokieć do ust gdy myśli i wtedy bardzo przypomina mi „L” z „Deatch Note’a” Niestety często ma problemy z prochami, ale za to jest utalentowanym znawcą hologramów i pod tym względem bardzo pomaga całej ekipie. Togane Sakuya (Fujiwara Keiji) to kolejny egzekutor. Od początku widać jego chłodny charakter i na początku nawet go lubiłam, ale potem dołączył do Shimotsuki pod względem najbardziej nielubianych postaci. Wcześniej pracował w innej jednostce i znany był z tego, że kogokolwiek spotkał, zaciemniał jego psycho-pass. Kamui Kirito (Kimura Ryouhei) to kolejny Shougo Amakusa, ale jest spora różnica w tych charakterach i tego do czego dążą. Dzięki Kirito zadawane są nowe dotychczas nieporuszane pytania na temat systemu. 

Duży minus to kilka rozpoczętych wątków, jak chociażby próba wprowadzenia alternatywnego dla Sybilli systemu, czy wypadek samochodowy i wątek medyczny jednego z egzekutorów. Wszystkie były by świetną opcją do rozwinięcia fabuły, ale tym razem producenci mieli tylko 12 odcinków co prawdopodobnie zaważyło na niskich ocenach fanów, bo próbowano wszystko na siłę upchać. Również jak w pierwszej serii przemycono cytaty, ale niebyły one już tak świetnie dobrane, ani rozwinięte, podobnie jak niedokończone wątki fabularne, o których zakończeniu scenarzysta chyba zapomniał. 






Grafika choć niezła myślę, że nie jest już warta komentowania, bo nadal tak samo wybitnie się prezentowała. Wszystko tak samo jak w pierwszej serii wyrysowane, jak postaci czy te same budynki, jedynie dodano kilka nowych widoczków miasta. Może właśnie dlatego mało kto zorientował się o zmianie studia. Muzyka również jak poprzednio nie wymaga komentarza, choć jest dobra. Opening, tym razem jeden pod względem wizualnym początkowo strasznie mnie odstraszał, zatrzymywane i w kółko odtwarzane te same kadry, niczym w gifowym obrazku, potrafiły mnie wkurzyć. Po jakimś czasie jednak przestałam zwracać na to uwagę i przynajmniej końcówka openingu mi się podobała. Utwór „Enigmatic Feeling” autorstwa Ling Tosite Sigure miał ten sam psychodeliczny charakter co w wcześniejszych opening’ach. Za to ending po raz pierwszy odtwarzałam po kilka razy. Bardzo podobała mi się jego aranżacja graficzna szczególnie obracający się hologram dominatora. Sama piosenka „Fallen” by Egoist, była dosyć dynamiczna jak na ending. 






W tym sezonie mamy zdecydowanie więcej akcji, dużo więcej wątków i zagadek. Bohaterowie są wystawiani na zdecydowanie gorsze próby niż w pierwszym sezonie, podobnie i widz. Największym tego typu elementem była masowa strzelanka. Kiedy już przyzwyczajeni do wybuchających od dominatorów ludzi, by nie popaść w monotonie, dostajemy masową krwawą egzekucję, gdzie dosłownie cała ulica spływa krwią, a skazańcy wybuchają jeden po drugim jak w reakcji łańcuchowej. Auć. Po raz kolejny naszło mnie obrzydzenie, mimo iż jestem przyzwyczajona do drastycznych scen w anime. Kolejna nowość to ogromny dominator szturmowy do strzelania przez ściany. Najbardziej epicka była scena ścigania bohaterów między kontenerami fabryki robotów, przekształcona w grę komputerową. Sama Akane jest dużo lepsza niż wcześniej. Lepiej strzela, szybciej biega, nawet trafiła się drobna potyczka z walką, ale skończyło się na jednym ruchu. Znowu brakowało mi scen walki, które powinny być w kryminale, ale w tej serii było ich jeszcze mniej - absurd. Akane mimo że miała krótkie włosy, ścięła je jeszcze bardziej i tą fryzurę da się zauważyć. W roli szefa jest po prostu genialna, ale patrzenie jak Ginoza jest teraz jej podwładnym, jest smutne. Chociaż nie powiem, że ogonek i brak okularów nie dodał mu uroku. 

Porównanie drugiej edycji wypada blado na tle pierwszej, choć nie jest aż tak złe jak je opisują. Fani i tak zobaczą kolejną część bo sezon pierwszy był genialny i na tym opiera się chęć oglądania drugiego. Naprawdę pomimo tych mankamentów oglądało mi się świetnie. Szkoda, że nie rozbito tego na dwadzieścia cztery odcinki a nie dwanaście. Może wtedy seria była by równie dobra jak pierwsza, która jak wcześniej pisałam rozbroiła mnie do tego stopnia by zmienić ranking ulubionych anime. Tym co jednak utrzymało dalej konwencje była nieprzewidywalność fabuły i tak jak wcześniej zachęcało mnie to do wytrwania do finału. Nadal mam ochotę oglądnąć jeszcze zapowiedziany film, a wam życzę miłego przebrnięcia przez Psycho-Pass 2.

OCENA:
FABUŁA: 7/10
GRAFIKA: 9/10
MUZYKA: 9/10
POSTACIE: 8/10
OGÓŁEM: 8/10

Komentarze

Popularne posty